Człowiek jako układ energetyczny

ZDROWIE PSYCHICZNE
NR 1-2  (ROK XXXVIII) 1997

Kazimierz Kopczyński

 CZŁOWIEK JAKO UKŁAD ENERGETYCZNY

 

Światło i duch, ono władające w dziedzinie materii,
on – moralności, oto najszlachetniejsze
ze wszystkich niepodzielne energie.

Goethe

   

Wstęp

  Człowieka charakteryzuje przede wszystkim energia. Ta stara prawda – od dawna znana w Japonii (japońskie słowo byo-ki (choroba) oznacza zaburzenie energii), Chinach (przepływ energii oceniano na podstawie szczegółowych map zawierających system kanałów energetycznych, punkty akupunkturowe) i In­diach (jogowie stworzyli sztukę regulowania energii przez kontrolę oddechu)
– w XX wieku została wielokrotnie potwierdzona przez fizykę i biologię. Ale dopiero wyniki najnowszych badań naukowych, m.in. w zakresie genetyki i biologii komórki, pokazują jak wielkie znaczenie może mieć pełne uświado­mienie sobie tej prawdy.

Zasadniczym wnioskiem wynikającym z wielu współczesnych badań, doty­czących przemian energetycznych w ustroju żywym, jest potwierdzenie genetyczno-środowiskowych uwarunkowań większości chorób, a także procesu sta­rzenia się organizmu. Procesy chorobowe uwarunkowane przez geny nie muszą wiec mieć nieuchronnego charakteru. Optymistyczne perspektywy nie wiążą się tylko z inżynierią genetyczną i terapią genową, ale także, a nawet przede wszystkim,  ze zmianami czynników środowiskowych. Środowisko w tym kontekście dotyczy nie tylko wody, powietrza i gleby, ale również artykułów spożywczych, sposobu życia, ekspozycji zawodowej, leków i wszelkich aspek­tów wzajemnych relacji człowieka z otoczeniem.

U progu XXI wieku dokonuje się zmiana paradygmatu w genetyce i medy­cynie. Nowe drogi wytyczać będzie medycyna holistyczna, której obiektem badań staje się człowiek jako układ energetyczny i jedność psychosomatyczna.

 Dlaczego chorujemy?

Komórki do przeprowadzenia swoich procesów życiowych potrzebują energii. Każdy organizm stanowi otwarty układ energetyczny. Energia jest wychwytywana, okresowo przechowywana, a następnie wykorzystywana do wykonania pracy biologicznej. Oddychanie, krążenie krwi, trawienie pokarmu, zagęszczanie moczu w nerkach i rozliczne czynności metaboliczne – to formy pracy biologicznej. Mózg ludzki przyswajając powyższy tekst wykorzystuje taką ilość energii, jak żarówka o mocy 75 W.
We wszystkich żywych komórkach energia jest okresowo przechowywana w specyficznym związku chemicznym, zwanym adenozynotrifosforanem (ATP). Związek ten jest nośnikiem energii. Przekazywanie energii w komórce polega na przepływie elektronów i protonów. Na ogół ciąg reakcji oksydoredukcyjnych jest przekazywaniem atomu wodoru lub jego elektronu z jednego związku do drugiego. Utlenianie (oksydacja) jest procesem chemicznym, w wyniku którego substancja traci elektrony, podczas gdy redukcja jest reakcją chemiczną, wskutek której substancja wzbogaca się w elektrony.
Strukturą, w której zachodzi większość reakcji składających się na oddychanie komórkowe, jest mitochondrium. Następuje tam przekształcanie energii pochodzącej z glukozy lub lipidów w energię zawartą w ATP. W mitochondriach znajduje się specjalny rodzaj kwasu dezoksyrybonukleinowego – mitochondrialny DNA (mtDNA). Koduje on 13 polipeptydów biorących udział w procesach generujących ATP. Mutacje zachodzące w mtDNA prowadzić mogą do zakłóceń w produkcji energii niezbędnej do właściwego funkcjonowania różnych narządów w naszym ustroju.
Do narządów ulegających uszkodzeniu z tego powodu należą w szczególności: jelito grube, ucho wewnętrzne, szpik kostny; trzustka, nerki, wątroba, oczy, serce. Na niedobory energii szczególnie wrażliwe są mięśnie, a zwłaszcza mięśnie oczne. Stąd też wiele chorób oczu, a także serca (kardiomiopatia), apopleksja, demencja, migrena, cukrzyca u starszych osób, zaliczane są dziś do tzw. chorób mitochondrialnych1.
Stoimy obecnie u progu rozwoju nowej gałęzi medycyny, nazwanej medycyną mitochondrialną. Nie jest ona specjalnością medyczną, którą można traktować analogicznie do okulistyki, laryngologii czy kardiologii. Tradycyjny podział na specjalizacje, który utrwalił się w medycynie i którego skutkiem jest leczenie określonego narządu, a nie organizmu jako całości, musi zostać zrewidowany w świetle nowych danych. Każdy narząd może ulec uszkodzeniu na skutek zakłóceń energetycznych, gdyż każdy potrzebuje do właściwego funkcjonowania odpowiedniej ilości energii. Zasadniczą przyczyną chorób okazują się wiec zakłócenia energetyczne w organizmie. Profilaktyka polegałaby zatem na zapobieganiu takim zakłóceniom, leczenie zaś ukierunkowane byłoby przede wszystkim na zwiększenie naszych zasobów energii.
I.Illich wykazał, że obecna (zachodnia) medycyna, bazująca na najnowszej technologii, ta najbardziej wyspecjalizowana (a zarazem najbardziej odizolowana od pacjenta), powoduje więcej zła niż dobra. Nie kwestionuje on poszczególnych zdobyczy współczesnej medycyny, zwłaszcza jeśli chodzi o opanowanie chorób zakaźnych i osiągnięcia pewnych działów chirurgii. Zwraca jednak uwagę na drugą, ciemną stronę medycyny. Są nią choroby, osłabienia, ułomności spowodowane przez aplikacje antybiotyków i całego arsenału chemii. Bilans jest taki, że choroby spowodowane przez współczesną medycynę są groźniejsze niż te, która ona leczy2.
Trafnej oceny współczesnej medycyny dokonali także R.O. Becker i G. Selden. Piszą oni: „W technologicznie zorientowanej medycynie nie ma miejsca na domniemaną świętość lub unikalność życia. Nie ma zapotrzebowania na zdolność organizmu pacjenta do samoleczenia ani na żadną strategię jej wzmacniania. Jeżeli organizm traktuje się jako automat chemiczny, oznacza to, iż nie jest istotne czy lekarz zna pacjenta i dba o niego, czy pacjent lubi lekarza i ma do niego zaufanie. Z powodu tego, co medycyna pozostawiła za sobą, żyjemy teraz w czasach prawdziwej manii technologicznej. Obietnica trwałego zdrowia i wydłużonego życia ludzkiego okazała się próżna. Choroby zwyrodnieniowe – atak serca, arterioskleroza, rak, atak apopleksji, artretyzm, wrzody i cała reszta – zajęły miejsce chorób zakaźnych3.
Autorzy ci stwierdzają także, iż założenia mechanistyczne leżące u podstaw współczesnej medycyny są pozostałością z początku tego stulecia. Medycyna naukowa – ich zdaniem – przestała poszerzać horyzonty. „Badania medyczne, ograniczone prawie całkowicie do terapii lękowej, można było prowadzić przez ostatnie trzydzieści lat z nałożonymi na oczy końskimi okularami"4.
Zwiastunem nowych horyzontów w medycynie wydaje się energetyczna koncepcja człowieka, ujmującą go jako nierozerwalną jedność umysłu i ciała, we wzajemnym powiązaniu ze środowiskiem przyrodniczym i społecznym.

Dlaczego się starzejemy ?

Jak już wspomniano, mutacje zachodzące w mtDNA mogą prowadzić do zakłóceń w produkcji energii niezbędnej do właściwego funkcjonowania różnych narządów i ustroju jako całości. Liczba niekorzystnych mutacji mtDNA, jak również DNA znajdującego się w jądrze komórkowym, wzrasta wraz z wiekiem. Uszkodzenie DNA prowadzi do mutacji tylko wtedy, gdy nie zostanie on odpowiednio naprawiony przed replikacją genomu lub bezpośrednio po replikacji. Istnieją enzymy, które rozpoznają i reperują uszkodzone miejsca w helisie DNA. Istotna jest właściwa naprawa, ponieważ zła może sama spowodować mutację. Początkowa zmiana zasady DNA jest określana jako zmiana premutagenna. Mutacja utrwala się tylko wtedy, gdy uszkodzenie zostaje źle naprawione lub nie jest naprawiane wcale.
Starzenie się wynika z deficytu potencjału naprawczego. Gdyby komórki regenerowały się w 100%, każda byłaby zawsze taka sama jak w chwili naszych narodzin i nie byłoby mowy o starości. Zapobiegając błędom w genach moglibyśmy ograniczyć konsekwencje występowania tych błędów. Procesu starzenia nie da się całkowicie zahamować, jest on naturalnym procesem sprzyjającym odnowie populacji, ale można go znacznie opóźnić.
Mutacje muszą zachodzić, inaczej nie byłoby ewolucji, ale w odróżnieniu od innych zwierząt nie jesteśmy skazani na określony i niezmienny wskaźnik degeneracji kodu genetycznego. Przeciętna długość życia jest wprost proporcjonalna do zdolności naprawiania łańcucha DNA. Ryjówka żyje rok, szympans 40 lat, człowiek zaś najdłużej spośród ssaków – 115, a nawet 120 lat. Dlaczego więc na ogół nie dożywamy tego wieku?
Zasadniczą przyczyną starzenia się jest wzrastający deficyt potencjału naprawczego i coraz bardziej niekorzystny bilans energetyczny ustroju. Wiele rozmaitych czynników wpływa na zmniejszenie się naszych zasobów energii, a w konsekwencji na szybsze starzenie się. Wymienić tu można: palenie tytoniu, promieniowanie ultrafioletowe, brak witamin, niedożywienie, odwodnienie, niedoczynność tarczycy, czynniki natury psychologicznej.
Szczególnie istotna rolę w procesie starzenia się komórek odgrywają wolne rodniki. Są to bardzo nietrwałe atomy tlenu powstające w procesach przemiany materii. Są niezbędne do życia. Białe ciałka krwi korzystają z własności wolnych rodników, gdy trzeba wiązać bakterie i wirusy atakujące nasz organizm. Ale ich nadmiar zakłóca informacje w różnych elementach komórek. Uszkadzają one błonę komórkową, sprzyjają mutacjom nowotworowym, zakłócają funkcjonowanie mitochondriów, przyczyniają się do destrukcyjnego działania cholesterolu na organizm.
Spośród czynników psychologicznych mających wpływ na proces starzenia się duże znaczenie mają reakcje stresowe. Reakcje te zarówno u człowieka, jak i u zwierząt stanowią znaczny koszt energetyczny. H. Selye zdefiniował stres jako nieswoistą reakcję organizmu na wszelkie stawiane mu żądania5. Stres jest zjawiskiem uniwersalnym w świecie organizmów żywych. Występuje nie tylko u człowieka i zwierząt, ale także w królestwie roślin.
Znany badacz reakcji stresowych u roślin Y.Y. Leshem pisze, iż „starość i starzenie się są wynikiem całkowitej sumy wszystkich stresów, na które organizm żywy jest wystawiony"6. Równocześnie jednak podkreśla znaczenie i pozytywną rolę stresu w rozwoju roślin.
H. Selye sądził, iż niezależnie od tego, czy szkodliwe bodźce są fizyczne czy psychiczne, przewidywany łańcuch reakcji jest jednakowy. Obecnie wielu badaczy uważa jednak, że przy zagrożeniu z zewnątrz każdy organizm uruchamia swoiste reakcje w całkowicie zindywidualizowany sposób. D.Chopra w książce Twórzmy zdrowie pisze: „Stres jest nagromadzeniem prawidłowych i nieprawidłowych napięć życia codziennego, które poddają próbie zdolność indywidualnego radzenia sobie z nimi"7. Na indywidualny sposób reagowania w sytuacjach stresowych zwraca także uwagę A. Kołataj. W swej książce pod znamiennym tytułem Pochwała stresu pisze on, iż „stresory są sygnałami informatycznymi środowiska, a stres – silnym wzbudzeniem informatycznym i energetycznym. Reakcje człowieka na nie są odpowiedzią lub usiłują być odpowiedzią na tę informację sygnałową. Na odbiór tej informacji mają wpływ różnice osobowościowe, różnicujące jej wartości gradacyjne pod względem ważności. Stąd to, co dla jednostki może być bardzo silnym bodźcem, dla innej może być zaledwie dostrzegalne. Stresogenność sytuacji zależy więc w znaczącym stopniu od indywidualnych progów osobowościowych pobudzenia"8.
Gdyby nie było obciążeń stresowych płynących ze środowiska, nie byłoby – zdaniem A. Kołatają – tak bogatej gamy różnorodnych zachowań człowieka. Jesteśmy dzięki ewolucji, genetycznie, bogato wyposażeni w możliwość reakcji stresowych. Stres zmusza człowieka do stałej aktywności, walki o przetrwanie osobiste i potomstwa, o działanie przeciwstawiające się chorobom, o to, by nie skazać się na przedwczesną śmierć9.
O pozytywnej roli stresu pisze także W. Sedlak: „Człowiek – wynik wymuszony z biologicznego życia – uprawia od samego odkrycia swej świadomości przymus nakazujący sobie rozwój intelektualny. Dynamika człowieka prowadzi w prostej linii do szybkiego rozwijania się pomysłowości. Człowiek jest ponadto nieustannie nastawiony na poznawanie przyrody i wyzwalanie się spod jej ugniatania biologicznego i psychicznego. Co więcej – ugniot przyrody, zwany stresorem, stał się czynnikiem mobilizującym do większej dynamiki. Stres jest konieczny dla normalnego rozwoju człowieka jak pole elektromagnetyczne"10.
Tak więc stres, z jednej strony, przyczynia się do starzenia się, z drugiej zaś – sprzyja twórczemu rozwojowi! Reakcje stresowe pochłaniają znaczne ilości energii. Wydaje się więc, że jeżeli potrafilibyśmy powiększać i stale odnawiać nasze zasoby energii, to wówczas mimo stresu, czy raczej dzięki stresowi, moglibyśmy aktywnie, twórczo działać, a równocześnie opóźniać proces starzenia się naszego organizmu.

Jak zwiększać nasze zasoby energii?

Wszechświat jest pełen energii. Promieniuje ona i dociera do nas ze Słońca, Księżyca, gwiazd, promieniuje z Ziemi. Każdy żywy organizm jest swoistym układem energetycznym. Jakie czynniki mają wpływ na powiększanie zasobów energetycznych człowieka? S. Wiąckowski wymienia trzy grupy takich czynników. Są to: (1) pozytywny stosunek do świata i otoczenia (stosunek negatywny, pesymistyczny zmniejszy nasze zasoby energii), (2) dobrej jakości pokarm (naturalny, pełny, nieprzetworzony, świeży, (3) ćwiczenia fizyczne, oddychanie świeżym powietrzem, odpowiednia ilość snu. 11
Jeżeli głębiej zastanowimy się nad wymienionymi czynnikami, to okaże się, że od nas samych zależy w znacznym stopniu wielkość zasobów energii, jaką będzie dysponował nasz organizm.

  1. Pozytywny stosunek do świata i otoczenia kształtowany jest przede wszystkim przez nasze uczucia i emocje. S. Gerstmann w książce Uczucia w naszym życiu pisze: „Centralny układ nerwowy, układ wegetatywny i hormony krążące wraz z krwią po organizmie, w momencie przeżywania uczuć, zmieniają fizjologiczne, cielesne warunki działania. Szybsze krążenie krwi, występujące gdy układ wegetatywny przyspieszy akcję serca przy ożywianiu się w człowieku  uczuć, powoduje,  że tkanka nerwowa i mięśnie otrzymują wszystko, co jest im potrzebne do wytężonej pracy, a przede wszystkim otrzymują większe ilości substancji odżywczych i tlenu. W organizmie uruchamia się proces wytwarzania cukru, pozwalającego mięśniom na podjęcie dużego wysiłku. W tym sensie niektóre – pozytywne i umiarkowane – uczucia – korzystnie wpływają na uaktywnienie działalności ludzkiej. Ale życie uczuciowe jest trochę jak miecz obosieczny. Są też uczucia, nazwaliśmy je ujemnymi, które osłabiają i hamują dynamizm ludzkich czynów. Smutek i rozpacz idą w parze z biernością. A nawet obojętność, do której najczęściej dołącza się choćby minimalna domieszka niechęci, czyni człowieka gnuśnym i ociężałym"12.
    Szczególnie destrukcyjne działanie mają takie uczucia i emocje, jak nienawiść, zazdrość, zawiść, gniew, żal, rozpacz. O.C. Simonton podaje, iż silna tendencja do zatrzymywania urazy i wyraźna niezdolność przebaczania charakterystyczne są dla osobowości pacjentów cierpiących na raka13.
    Ludzie dożywający 100 lat cieszą się zazwyczaj zdrowiem psychicznym i są pozytywnie nastawieni do świata, siebie i innych ludzi, są zdolni do efektywnych, a nierzadko twórczych działań. Statystyka pokazuje, że u tych ludzi nowotwór złośliwy jest nadzwyczaj rzadko przyczyną śmierci14.

    Tak więc pozytywne emocje i uczucia chronią nas przed chorobami, w tym także nowotworami, i przedłużają życie. Prawda ta znana jest od dawna, choć stale nie dość doceniana. Zbyt łatwo ulegamy negatywnym emocjom, kierujemy swój gniew i złość do innych ludzi, nie uświadamiając sobie, że w ten sposób szkodzimy swemu zdrowiu i wyniszczamy własny organizm.

    Nauczyć się przeżywać świat jako zjawisko intelektualno-estetyczne, umieć podziwiać harmonię przyrody, czerpać radość z poznawania świata i ludzi, cieszyć się wraz z innymi z ich sukcesów, z nadzieją i optymizmem patrzeć w przyszłość – oto źródło energii, a zarazem klucz do zdrowia i szczęścia. Warto przytoczyć w tym miejscu fragment znakomitej książki wydanej przed prawie wiekiem przez Wydawnictwo „Kultura i Sztuka" we Lwowie. Książka nosi tytuł Potęga sugestii. Czytamy w niej: „Zniecierpliwienie ma swe podłoże na gruncie nerwowym, to prawda. Lecz choćby to nawet był stan poważnie chorobliwy, uleczyć go można drogą autosugestii. Głównie jednak idzie o to, aby się podobne usposobienie nie spotęgowało z dnia na dzień, nie opanowało woli człowieka. Przezwyciężyć się trzeba od razu w najdrobniejszych szczegółach życia. Wszystko, co około nas się dzieje, należy bądź ignorować, bądź uchylać, bądź wreszcie naginać na swą korzyść. Żeby zdanie to było należycie zrozumiane, podajemy przykład. Pan X patrzy przez okno i jest bardzo z tego niezadowolony. Irytuje go to, wolałby piękną pogodę, słońce. Jest więc usposobiony ponuro, nieznośnie, dobry humor znikł, chęć do pracy uciekła, ogarnia go nuda i cierpi. Pan Y natomiast wyjrzawszy przez okno, pomyśli sobie: jak to dobrze, że deszcz pada i odświeża rośliny, oczyszcza powietrze z kurzu. Krople padają miarowo, regularnie zdaje się, że to jakieś struny wyciągnięte przez przestrzeń. A tam na dole błyszczą kałuże, jak miniaturowe jeziora, a rynsztokiem woda leci spieniona, jak rzeka górska… A zatem i deszcz ma swoje zalety, jest nawet zajmujący, sprowadza na świat pewne urozmaicenie. Człowiek, który tak myśli i pojmuje rzecz, nie straci wcale dobrego usposobienia, humoru nie odczuwa przykrej nudy i zniechęcenia. A więc co dla jednych jest przykrym, nieznośnym, dla drugich jest zajmującym, przyjemnym i może nawet wprowadzić w stan zachwytu"15.

    S. Gerstmann stwierdza, iż spośród uczuć na pierwszy plan wysuwa się zainteresowanie. Nadaje ono działaniom dynamizujące napięcie, czyni stosunek człowieka do nich bardziej żywym i bliskim16. Na znaczenie zainteresowań w naszym życiu zwraca także uwagę A. Gurycka. Wyróżnia ona w zainteresowaniach element poznawczy i uczuciowy, stwierdza, iż ucząc się czegoś co nas interesuje, przeżywamy uczucia związane z nabywaniem i posiadaniem wiedzy17.

    Kształtowanie zainteresowań może odegrać doniosłą rolę zarówno w profilaktyce psychologicznej, jak i w psychokorekcji18. Dlatego tak ważne jest tworzenie szkolnych kół zainteresowań, kół na terenie placówek kulturalno-oświatowych. Dla rodziców ważne jest, by zrozumieli jakie znaczenie ma rozwijanie zainteresowań u ich dziecka i jak przyczynia się ono do rozwoju jego osobowości, a w konsekwencji również do jego zdrowia psychicznego.

    Słusznie postuluje A.M. Tausch, żeby wprowadzić do szkół i do rodzin nie tylko nauczanie o zdrowiu, ale także o chorobie. Dzięki temu każdy człowiek mógłby dyskutować na następujące tematy: ,,Jak mam żyć z chorobą? Jakie zachowania powodują, iż czynię się psychicznie jeszcze bardziej chory? Czy mogę nauczyć się akceptować ją jako część mojej osoby? Jak mogę stworzyć sobie duchowy klimat uzdrawiania, gdy jestem chory fizycznie?"19

    Także B. Hołyst zwraca uwagę na to, iż szkoły powinny wykształcać u dzieci umiejętność radzenia sobie z trudnościami życia i dokonywania samooceny oraz umożliwiać dzieciom osiągnięcie wszelkich możliwych poziomów intelektualnych20.

    Tak więc kształtowanie pozytywnego stosunku do życia i świata rozpoczynać się powinno już od wczesnego dzieciństwa. Zadbać o prawidłowy rozwój uczuciowy dziecka, rozwijać u niego zainteresowania, kształtować wrażliwość na piękno przyrody i uczyć umiejętności współżycia w grupie – oto zadania dla pedagogiki jako nauki i sztuki.

  2. Drugim – obok czynników psychologicznych – warunkiem naszego zdrowia i długowieczności jest dobrej jakości pokarm. Energia życia kryje się w pokarmie. „Nasze wewnętrzne i zewnętrzne środowisko -pisze S. Wiąckowski – ściśle wiąże się przez pokarm, który jest także wyrazem środowiska zewnętrznego. Rośliny i zwierzęta żyjące stanowią także określone systemy biologiczne i energetyczne, które zachowują je do pewnego stopnia także i w momencie kiedy je spożywamy. Tak więc konsumując pokarm, otrzymujemy z niego nie tylko składniki odżywcze, ale i bioenergię. Tak jak składniki pożywienia odżywiają nasze fizyczne ciało, podobnie subtelna energia pokarmów wzmacnia naszą energię. Jeśli tę hipotezę zaakceptujemy, musimy zwracać większą uwagę na energię pokarmów tak samo jak na ich składniki. To wyjaśnia nam dlaczego pokarm w konserwach czy mrożony, choćby zawierał bardzo cenne składniki, nie może nas zadowolić"21.

    Teoria energetyczna bardzo poszerzyła spojrzenie na problematykę odżywiania. Zgodnie z nią energia słoneczna tzw. „całości odżywczych" jest w nich wiązana i organizowana w systemy całościowe. Odżywianie się takimi całościami chroni organizm człowieka przed dysproporcjami i niedoborami pokarmowymi. Muszą to być jednak całości bardzo różnorodne. Całości takie to np. całe ziarno zboża, ryżu, grochu, fasoli, korzeń marchwi, bulwa ziemniaka, jajka, mleko i inne22.

    Nie sposób przedstawić tu wszystkich ważniejszych zaleceń żywieniowych. Istnieje bogata literatura w tym zakresie, z której warto skorzystać układając jadłospis23. Ze względu na szczególne znaczenie antytoksydantów, neutralizujących wolne rodniki, warto omówić je nieco bliżej w świetle najnowszych wyników badań.

    Do antyoksydantów należą: Beta-karoten, witamina E, C, cynk, miedź, mangan, glutation, koenzym Q, selen. Szczególnie dużo uwagi badacze poświęcają ostatnio selenowi. Wiąże się z tym pierwiastkiem duże nadzieje, jeśli chodzi o zapobieganie chorobom nowotworowym i opóźnianie procesów starzenia się. Ważna biologiczna rola selenu dotyczy przede wszystkim występowania tego pierwiastka w peroksydazie glutationowej i innych enzymach biorących udział w komórkowych procesach utleniania i redukcji. Niedobór selenu może mieć znaczenie w patogenezie wielu chorób, w tym także nowotworowych, a badania epidemiologiczne stanowią podstawę do wnioskowania o prewencyjnej roli tego pierwiastka w procesie kancerogenezy24 Odpowiednia dieta może dostarczyć organizmowi potrzebnych mu ilości selenu. Selen w nadmiarze jest toksyczny, dlatego też szczególnie niebezpieczne może być podawanie go w postaci pastylek. Selen naturalny, w żywności, jest lepiej przyswajalny, a organizm łatwiej reguluje jego nadmiar. Do szczególnie cennych źródeł selenu należą drożdże i kukurydza. Badania wykazały także dużą jego zawartość w grzybach25.

    Znaczenie grzybów w bilansie energetycznym ustroju oraz w prewencji chorób, dotychczas wyjątkowo tylko dostrzegane, okazuje się w świetle nowych wyników badań duże, prawdopodobnie ze względu na wyjątkową zawartość enzymów, a także selenu26. W tym kontekście naukowe wyjaśnienie znajdują efekty lecznicze A.C. Klimuszki, który przez 25 lat zalecał bardzo delikatną kurację grzybami tym chorym, których organizmy były wycieńczone różnymi schorzeniami.

    „Dziwne to – pisze A.C. Klimuszko – że książki tak kucharskie, jak i medyczne, wyznaczają grzybom jedynie rolę przypraw smakowych, nie wspominając wcale o ich wielkich wartościach odżywczych, metabolicznych czy leczniczych. Trzeba zawsze pamiętać, że wszystkie rośliny, jarzyny, owoce, zioła, poza białkiem, węglowodanami, tłuszczami, związkami mineralnymi, witaminami i biostyminą, mają jeszcze szereg substancji nieznanych, które oddziaływają na nasz ustrój ochronnie i regeneratywnie. Grzyby mieszczą w sobie ogrom sił dobroczynnych. Są one również naturalnymi antybiotykami, działającymi bez skutków ubocznych oraz – że tak powiem – «naprawiaczami» systemu nerwowego, zwłaszcza’ nerwów wzrokowych. (…) O dobroczynnej mocy grzybów jadalnych możemy sobie wyrobić sąd chociażby z następującej analogii: na pewnym odcinku terenu leśnego rosną: grzyb-szatan i muchomor. Oba są silnie trujące. W ich pobliżu dla równowagi bioocenozy, rośnie grzyb szlachetny – borowik. Jeśli szatan i muchomor mają w sobie śmiertelną truciznę, to w przeciwieństwie do nich borowik musi posiadać wielkie siły dobroczynne, pozornie nieodczuwalne, ale tak mocne, jak trucizna tamtych. W całej bowiem przyrodzie panuje równowaga biologiczna"27.

    Należy nadmienić, iż współczesne Kompendium fitoterapii28 szeroko korzysta z zaleceń A.C. Klimuszki.

  3. Trzecią grupą czynników mających wpływ na nasze zasoby energii są ćwiczenia fizyczne, oddychanie świeżym powietrzem, odpowiednia ilość snu.

    Gimnastyka – jak twierdzi D. Chopra – może odwrócić pewne efekty entropii. Badania wykazały, iż wiele objawów zespołu biologicznej starości można zwalczyć za pomocą stosowanych ćwiczeń (zwłaszcza gdy jednocześnie stosuje się odpowiednią dietę). Jeżeli ciało wprzęgamy do pracy, zapobiegamy entropii. W kategoriach fizycznych entropia to przeciwieństwo pracy rozumianej jako zorganizowane zastosowanie energii. Ćwiczenia fizyczne gwarantują siłę, lepsze samopoczucie i przyrost masy mięśniowej nawet u stulatków29.

    Szczególnie korzystne dla człowieka są wszelkie formy ruchu i czynny wypoczynek na łonie natury, w lesie, w górach, nad morzem30. Przyroda jest wciąż zbyt mało znana i nie dość doceniana jako źródło zdrowia i dobrego samopoczucia.

    Doskonałą formą ruchu jest taniec. Człowiek tańczący to człowiek pozostający w zgodzie ze swą naturą. Leczniczymi właściwościami tańca zajmuje się choreoterapia. Taniec umiejscawiany bywa w grupie aktywnych czynników biochemicznych, regulujących stan napięcia mięśniowego i funkcje układu nerwowego31.

Dla właściwego obiegu energii w naszym organizmie kapitalne znaczenie ma śmiech. Terapią śmiechem zajmuje się nowa nauka – gelotologia. Dziedzina ta może zmienić sposób myślenia i działania lekarzy, choć chyba jeszcze nie w najbliższej przyszłości. Kto jednak w porę doceni wartość śmiechu i uczyni z niego stały element swojego życia, uzyska może najskuteczniejszą broń w walce z chorobą i starością. S. Feuerabendt stwierdza: „W trakcie śmiechu do naszego krwiobiegu dostają się poprawiające właściwości krwi substancje, znacznego ożywienia działalności doznają gruczoły dokrewne, serce, wątroba, śledziona. Wzmagają się ruchy robaczkowe jelit, system immunologiczny działa wydajniej, zmienia się charakterystyka naprężeń mięśni, a nade wszystko znacznej konsolidacji ulega psychiczne nastawienie śmiejącego się"32.
Terapia śmiechem wydaje się być najbardziej naturalną formą terapii ruchowej, czego nie można powiedzieć o wielu metodach tzw. psychoterapii nastawionej na ciało. W.A. Jelisiejew, który dokonał krytycznego przeglądu tych metod, zaleca ostrożność w ich stosowaniu. Rozpowszechniające się obecnie w Polsce tzw. chińskie sztuki walki, medytacji i zdrowia, np. Tai Chi Chuan, w ocenie W.A. Jelisiejewa, przynoszą szereg negatywnych skutków. Wnikliwa analiza psychologiczna tych skutków dokonana przez W.A. Jelisiejewa, który sam uczestniczył w zajęciach Tai Chi Chuan, jest godna polecenia instruktorom i ćwiczącym33. Niestety w polskim piśmiennictwie ocenia się chińską gimnastykę medytacyjną dość jednostronnie34.
Bardzo ważnym przejawem aktywności organizmu jest także sen. Sen umożliwia organizmowi gromadzenie zapasów energii. W czasie snu nasilają się procesy trawienia i przyswajania przez organizm substancji odżywczych, niezbędnych do regeneracji sił, zachowania zdrowia, zdolności do pracy i długiego życia35.

Epilog: czy będziemy żyć dłużej i zdrowiej?

Pozytywna odpowiedź na postawione pytanie jest możliwe, jeśli jako ludzkość uświadomimy sobie, iż jesteśmy integralną cząstką wszechświata, ale zarazem cząstką niezwykłą i wyjątkową. Przyroda jako całość poraża swą harmonią i wewnętrznym rozumem. Człowiek swoim postępowaniem narusza tę harmonię, zakłóca naturalny obieg energii. Ocalić człowieka przed zagładą ekologiczną może tylko sam człowiek. Czy w porę zrozumie on jednak tę głęboką prawdę?
„Największym zagrożeniem -mówi B. Hołyst -jest nie cywilizacja i technologia, lecz obie te dziedziny w rękach człowieka, którego umysł nie jest w stanie sprostać temu, co sam tworzy"36.
Posłuchajmy na zakończenie głosu trzech wybitnych współczesnych ekologów: „Składniki świata przyrody są niezliczone, lecz składają się na pojedynczy system żywy. Nie ma ucieczki od naszych wzajemnych zależności / przyrodą; jesteśmy wpleceni w bliskie stosunki z Ziemią, morzem, powietrzem, porami roku, zwierzętami i wszystkimi owocami Ziemi. To, co dotyka jednego, dotyka wszystkiego – jesteśmy częścią większej całości – ciała tej planety. Jeśli mamy nadzieję przeżyć, musimy poważać, ochraniać i kochać jej wielorakie przejawy"37.
„Dobry i na miarę współczesności system wychowania powinien dać uczniom i studentom pogląd na sens ludzkiego życia. Niech w tym życiu znajdzie się miejsce na celebrację samego życia. Wszechświat to zdumiewający spektakl godzien kontemplacji i czci. Nic nie może się równać wspaniałości dramatu jego stawania się. Świadomość, że bierze się udział w tym dramacie, wyzwala w nas uczucia zdumienia i celebracji. Nie przeczymy, że życie obfituje też w cierpienia i trudy. Jednak gdy umiemy dostrzec wielkość wszechświata, nasze nędze stają się lżejsze do zniesienia. Widzieć celowość ludzkiego życia, to złagodzić bolesną stronę tego życia"38.
Ostatni cytat pochodzi z książki Uśmiech delfina. Coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z piękna i niezwykłych cech delfinów. Ci, którzy przebywali / delfinami – jak autorka tej książki – przypisują to ich „energii". „Dzięki lekcjom, jakie pobieramy od delfinów, ta energia może spowodować ogromne zmiany i przeobrażenia w naszym życiu. Może dlatego starożytni Grecy widzieli w delfinach bogów. Jeśli przyjrzymy się dokładniej temu, co nas otacza, i temu, co jest w naszych wnętrzach, możemy czerpać naukę ze wszystkiego – z każdej napotkanej osoby, z każdego stworzenia czy rośliny, z którą się stykamy. Jeśli się otworzymy na wszechświaty na zewnątrz nas, możemy odkryć głębokie poczucie radości z tajemnicy i cudowności wszelkiego życia. Możemy odkryć nas samych we wszystkich i wszystko w nas, jeśli tylko pozbędziemy się uprzedzeń i stronniczości, jeśli poddamy się przeświadczeniu, że wszystko ma cel i miejsce we wszechświecie i że wszystko na swój sposób jest doskonałe"39.

Przypisy

1. A. Horst, Mitochondrialny DNA. Choroby mitochondrialne, referat wygłoszony w Zakładzie Amin Biogennych PAN w Łodzi 6 lutego 1996 r.
2. Wyniki badań I. Illicha przetoczono za: H. Skolimowski, Technika a przeznaczenie człowieka, Warszawa 1995.
3. R.O. Becker, G.  Selden, Elektropolis. Elektromagnetyzm i podstawy życia, Warszawa 1994, s. 13.
4. Tamże, s. 14.
5. H. Selye Stress życia, Warszawa 1963; H. Selye, Stres okiełznany, Warszawa 1978.
6.   Y.Y.   Leshem,   The   Overall  Implications  of Biological  Stress,   [w:]   B.D.   McKersie, Y.Y. Leshem, Stress and Stress Coping in Cullivated Planls, Dordrecht 1994, s. 7.
7. D. Chopra, Twórzmy zdrowie, Warszawa 1994, s. 55.
8. A. Kołataj, Pochwała stresu, Kielce 1993, s. 150-151
9. Tamże.
10. W. Sedlak, Wykłady o bioelektronice, Warszawa 1987, s. 145.
11. S. Wiąckowski, Próba ekologicznej oceny żywienia, żywności i składników pokarmowych, Warszawa 1995.
12. S. Gerstmann, Uczucia w naszym życiu. Warszawa 1963, s. 36.
13. O.C. Simonton, S. Matthews-Simonton, System przekonań a kierowanie emocjonalnymi aspektami złośliwych chorób nowotworowych, „Nowiny Psychologiczne" 1989, nr 1.
14. A. Anders, H.J. Altheide, Rak, powstawanie i zapobieganie, Warszawa 1990.
15. J. D., Potęga sugestii, Lwów, s. 30-32 (pełnego nazwiska autora i roku wydania książki wydawca nie podaje).
16. S. Gerstman, Uczucia…, wyd. cyt.
17. A. Gurzycka, Rozwój i kształtowanie zainteresowań, Warszawa 1989.
18. Patrz: K. Kopczyński, Zainteresowania i system wartości u nieletnich zagrożonych samobójstwem, Warszawa 1994.
19. A.M. Tausch, Gesprahe gegen die Angst, 1981, s. 19.
20. B Hołyst., Rola higieny psychicznej w promowaniu zdrowia w: J. Karski, Z. Słońska, B. Wasilewski (red.), Promocja zdrowia, Warszawa 1992.
21. S. Wiąckowski, Próba…, wyd. cyt, s. 235.
22. Tamże.
23. Patrz. J. Carper, Żywność twój cudowny lek, Londyn 1995; S. Wiąckowski, Próba…, wyd. cyt.; A.E. Bender, Człowiek i żywność, Warszawa 1980; o żywieniu człowieka chorego patrz: W. Kierst, Nauka o żywieniu chorego i zdrowego człowieka, Warszawa 1989; H.J. Raabe, Dieta przeciw nowotworom, Kraków 1992; I. Gawler, / ty możesz pokonać raka, Warszawa 1992; K. Kopczyński, Człowiek w obliczu choroby nowotworowej, „Zdrowie Psychiczne" 1994, nr 1-2.
24. A. Maciąg, E. Marchaluk, A. Nowicki, B.A. Zachara, Stężenie selenu i glutalionu oraz aktywność peroksydazy glutationowej we krwi i tkankach chorych z rakiem sutka [w:] A. Kabata-Pendias, B. Szteke (red.), Arsen i selen w środowisk, problemy ekologiczne i medyczne, Warszawa 1994; M. Skłodowska, W. Wąsowicz, J. Gromadzińska, P. Wotkanin, J.H. Goch, J. Malczyk, M. Dramińsk Stężenie selenu i witaminy E w chorobach mięśnia serca [w:] A. Kabata-Pendias, B. Szteke (red.), Arsen…, wyd.cyt.
25. W. Lasota, R. Kalinowski, J. Florczak, Poziom selenu w niektórych gatunkach grzybów [w:] A. Kabata-Pendias, B. Szteke (red.), Arsen…, wyd. cyt.
26. W. Grochulski, A. Grochulski, Leśne grzyby, owoce i zioła, Warszawa 1994.
27. A.C. Klimuszko, Wróćmy do ziół, Warszawa 1988, s. 47.
28. E.Wawrzyniak, Leczenie ziołami. Kompedium fitoterapii, Warszawa 1992. 29. D.Chopra, Życie bez starości, Warszawa 1995.
30. N. Daniłowa, Przyroda i nasze zdrowie, Warszawa 1988.
31. W. Tomaszewski, Człowiek tańczący, Warszawa 1991.
32. Śmiech leczy, Warszawa, Oficyna Wydawnicza „SPAR" (autora i roku wydania książki wydawca nie podaje).
33. W.A. Jelisiejew, Sowriemiennyje i niekotoryje tradicjonnyje mietody „tielesno orijentirowannoj" psichotierapii [w:] K.A.Abulachanowa-Sławskaja, A.W. Bruszlińskij (red.), Gumanisticzieskije problemy psichologiczeskoj tieorii, Moskwa 1993..
34. Patrz: A. Braksal, Tai Chi Chuan Chińska sztuka walki, medytacji i zdrowia, Warszawa 191.
35. N. Daniłowa, Przyroda…, wyd. cyt.; J. Waterhouse, D. Minors, M. Waterhouse Twój zegar biologiczny, jak żyć z nim w zgodzie, Warszawa 1993.
36. B. Hołyst, Na granicy życia i śmierci, wyd. 2, Warszawa 1996, s. 427.
37. B. Campbell, Ekologia człowieka, Warszawa 1995, s. 228.
38. H. Skolimowski, Ocalić Ziemię. Świt filozofii ekologicznej, Warszawa 1991, s. 30.31.
39. L . Tenzin-Dolma, Uśmiech delfina, Warszawa 1995, s. 31.